Wielce prawdopodobny przebieg aresztowania ks. Michała.
Poniższy tekst jest na podstawie opisu podobnych aresztowań w Suwałkach.
Aleksander Omilianowicz *1
Mafia
strona 144.
*
Nadszedł kwiecień 1940 roku. Wielkie plakaty rozlepione na murach domów Suwałk i w gminach informowały, że jest to miesiąc szczególnej wagi, bo poświęcony obchodom urodzin „wielkiego wodza”.
Tymczasem na świecie narastały brzemienne w skutkach wydarzenia. 2 kwietnia Hitler zatwierdził datę agresji na Danię i Norwegię, czyli plan „Wasserübung”. 2 kwietnia dotarł do żołnierzy polskich w Syrii rozkaz generała Sikorskiego o sformowaniu z nich Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich pod dowództwem pułkownika Kopańskiego. Kończyła się organizacja Armii Polskiej we Francji. 4 kwietnia rozpoczęła się wielka ewakuacja z Węgier czterech tysięcy żołnierzy polskich do Syrii. Z baz angielskich wypłynął na polowanie, owiany legendą, polski okręt podwodny „Orzeł”. 6 kwietnia 1940 roku, pierwszy rzut wojsk niemieckich przeznaczonych do obsadzenia Norwegii i Danii wyruszył z portów niemieckich.
Tej również nocy wyruszyły w Suwałk w kierunku Sejn, Wiżajn, Raczek i Filipowa samochody załadowane pałkarzami Selbstchutzu, żandarmerią, gestapowcami, którzy rankiem mieli rozpocząć realizację operacji „Früling”.
Niedziela 7 kwietnia była cicha i ciepła. Mieszkańcy Suwałk zdążali tłumnie do kościoła, jedynego legalnego miejsca ówczesnych spotkań Polaków. Kiedy msza główna była w toku, z kwatery Selbstchutzu, przy ulicy Kościuszki, wymaszerował uzbrojony oddział bojówkarzy i Prowadził go Edwin Terej. Z przeciwnych kierunków zbliżały się oddziały żandarmerii. Za watahą Selbstchutzu szedł chodnikiem Dylba, Macholl i grupa gestapowców. Selbstchutz oraz żandarmi otoczyli kościół kordonem i zablokowali ulice wlotowe na plac Wolności. Ludzie wychodzący z kościoła stanęli przerażeni, niektórzy cofnęli się do wnętrza. Edwin Terej, Zachm, Mucha i kilku innych pałkarzy wtargnęło do kościoła i kolbami karabinów wypędzali stamtąd ludzi. Na schodach Edwin Terej, Kizel i inni oprawcy wyciągali z tłumu znanych im Polaków, a wpisanych na „czarne listy”. Tu i ówdzie rozległ si ę płacz i krzyk kobiet. Padały uderzenia pałek i kolb. Pałkarze Tereja błyskawicznie aresztowali kilkadziesiąt osób, uformowali z nich kolumnę i pod razami pałek i kolb, z krzykiem, przekleństwami, opluwaniem ofiar popędzili do siedziby Selbstchutzu.
Tymczasem kilku osobowe grupy Selbstchutzu, wsparte żandarmerią i funkcjonariuszami gestapo, buszowały po ulicach miasta. Zatrzymywano Polaków, sprawdzano dokumenty i jeżeli tylko ktoś wydał się podejrzany – chociaż nie figurował na „czarnych listach” - był odprowadzony do aresztu. Bez przyczyny zatrzymywano niektórych przechodniów i bito po twarzy, kopano i znieważano. Grupy pałkarzy wdzierały się do domów, demolowały wnętrza mieszkań, biły kobiety i dzieci, zabierając ojców i synów.
W tym czasie podobne akcje toczyły się we wszystkich większych osadach Suwalszczyzny. Samochody przywiozły z Sejn, Wiżajn, Raczek i innych miejscowości aresztowanych nauczycieli, byłych pracowników polskiej administracji, księży lub ludzi nigdy z żadnym ruchem politycznym nie związanych, a uznanych przez mafię za patriotów i wrogów Trzeciej Rzeszy.
Do wieczora aresztowano w Suwałkach wszystkich profesorów gimnazjów żeńskiego i męskiego, w tym wieloletniego, zasłużonego dyrektora i wychowawcę młodzieży – Wincentego Burakiewicza oraz profesorów: Janinę Paszkiewicz, Jana Kuczkowskiego, Tadeusza Murasiewicza i wielu innych. Aresztowano Edwarda Mereckiego, kierownika szkoły nr 1 i wszystkich nauczycieli. Aresztowano księdza Franciszka Malinowskiego, prefekta szkół suwalskich. Bojówkarze z Wiżajn przywieźli skatowanego księdza patriotę – Stanisława Maciątka. Z Sejn przywieziono dwudziestu nauczycieli i trzydziestu innych aresztowanych , w tym sześciu księży - patriotów, przeważnie przeważnie wykładowców tamtejszego gimnazjum biskupiego i seminarium duchownego. W Starym Folwarku aresztowano Antoniego Wandycza, kierownika szkoły w Remienkiniu, ofiarnego społecznika.
Zapełniły się areszty Selbstchutzu, cele więzienia i lochy gestapo. Dylba i Macholl zacierali ręce. Już pierwszego dnia operacja „Früling” dała nadspodziewany wynik. Większość wpisanych na „czarne listy” była aresztowana. Czas jej trwania obliczono na siedem dni. A więc aresztowania i terror trwały dalej. Do niedzieli 14 kwietnia 1940 roku plan „Früling” został wykonany z nadwyżką. Ponad 500 Polaków – patriotów znalazło się w hitlerowskich szponach, zdanych na łaskę rozwydrzonych pałkarzy z Selbstchutzu i ich wszechmocnych mocodawców. Dylba, chcąc nareszcie zaspokoić żądania zorganizowanej przez siebie mafii, wezwał Tereja, Kizela, Wundera i innych przywódców Selbstchutzu oświadczając im, że w stosunku do aresztowanych Polaków pozostawia przez tydzień wolną rękę. Niech dadzą upust nienawiści do Polaków, która nagromadziła się latami.
Na taki rozkaz mafia czekała od dawna. A więc rozpoczęły się dni terroru, bicia i masakry aresztowanych. Katownie urządzono w siedzibie Selbstchutzu przy ulicy Kościuszki. Tędy przeszli nieomal wszyscy aresztowani. Kiedy samo bicie nie wystarczało, pałkarze z Selbstchutzu wymyślali przeróżne tortury, by fizycznie i psychicznie zgnębić swoje ofiary. Przysiady, pełzanie i tarzanie się po ziemi, wynoszenie rękami kału z ubikacji. Układano aresztowanych pokotem na podwórzu i biegano po nich lub kładziono deski i jeżdżono po nich rowerami. Sędziwi ludzie, a szczególnie profesorowie szkół średnich mdleli, tracili przytomność, a wówczas wrzucano ich do piwnicy i polewano wodą. Uderzenia pałek, krzyk aresztowanych i ryki oprawców rozlegały się aż na ulicy. Dylba i gestapowcy z uznaniem przyglądali się pałkarzom Selbstchutzu.
A tymczasem w gestapo przygotowywano listy transportowe do obozów koncentracyjnych. Jako pierwszy obóz wybrano dla aresztowanych Działdowo – ówczesny Soldau. Tam dopiero miano posegregować więźniów i odesłać do dalszych miejsc kaźni. Równocześnie w gestapo prowadzono śledztwo w stosunku do najbardziej podejrzanych, a obciążonych przez mafię. Przez kilka dni katowano Janinę Paszkiewicz, wykładowczynię języka francuskiego z gimnazjum im. Brzostowskiego w Suwałkach. Ważył tu opinia Augusta Prejsa, również wykładowcy tegoż gimnazjum, a starego członka hitlerowskiej mafii, który aktualnie zwał się już Preuss. Ta bohaterska kobieta miała odwagę rzucić w twarz katującym ją oprawcom prawdę o ich kulturze, zbrodniczej idei i to, że i tak czeka ich klęska. Zamordowano ją w lochach gestapo.
Na śledztwie znalazł się ksiądz Romuald Jałbrzykowski, wielki patriota i społecznik z osady Bakałarzewo, którego płomienne kazania antyhitlerowskie i wiece przyprawiały ongiś o wściekłość Dylbę. Teraz sam go przesłuchiwał i nieludzko katował. Jałbrzykowskiego postanowiono nie zsyłać do obozu. Nocą Dylba z Terejem wywieźli go do lasu za wsią Krzywe i tam rozstrzelali.
W sobotę, 20 kwietnia 1940 roku, w dzień 51 rocznicy urodzin Hitlera, watahy Selbstchutzu i żandarmerii popędziły na stację aresztowanych. Pędzono ich w głuchym łomocie pałek i szczekania psów. Tam załadowano ofiary do bydlęcych wagonów i transport potoczył się przez Prusy Wschodnie do obozu koncentracyjnego w Działdowie. Po latach męki i niewoli, po klęsce faszyzmu, na rodzinną ziemię powróciło zaledwie kilkoro.